+1
Michel69 8 czerwca 2015 17:42
Robi się już późno. Wtedy (29.03.2015) w Tokio robiło się ciemno o 18, co było słabe pod względem zwiedzania, bo było mniej czasu na oglądanie za dnia.

Idziemy do Parku Ueno. Podziwiamy ciemno- różowe wiśnie. Najlepsze, że Japończycy są nie mniej zachwyceni kwitnieniem wiśni niż my.











W parku panuje niemały ścisk.



W Japonii jest mało psów, ale jak już są to konkretne, wyglądają jak małe misie.



Kawałek dalej widzimy jakieś okropne czarne ptaszyska - nie wiem, co to mogło być.



Jest już 19nasta, od śniadania minęło trochę czasu, robimy się bardziej głodni. Przypadkiem natrafiamy na targ z "ulicznym" jedzeniem. Japan street food to ogólnie nabite na patyk rozmaitości. Mogą to być paluszki krabowe, ośmiornice, suszone ryby, jakieś grzyby, wodorosty, warzywa, niezidentyfikowane potrawy ;), a także na słodko ciastka, czekoladki, gumowe ciasto pączkowe(nie polecam ;) ),











Decydujemy się na paluszki krabowe z grilla, całkiem smaczne.



Po zaspokojeniu pierwszego głodu idziemy poszukać Sushi/Sashimi, bo taki był pierwotny plan. Natrafiamy na małą knajpkę z taśmą na ladzie. W takich miejscach można zjeść najtaniej sushi/sashimi w Japonii. Za 2 os. i po kilka porcji, jak poniżej, do tego 2 piwa, płacimy 150zł, podobnie jak w Warszawie.



Po jedzeniu jedziemy prosto do dzielnicy Shibuya. Jest rozrywkowa, dużo młodzieży, ogólnie jest tam dużo ludzi! :) Jeśli widać jakiś "Gotów", albo jakoś śmiesznie ubrane osoby, to są to jednostki. Generalnie Japończycy ubierają się b. elegancko, co już zauważyliśmy wcześniej.

Zmierzamy do Shibuya crossing.





Shibuya crossing. Zaraz na skrzyżowanie wejdzie 5 tysięcy ludzi! Ale dopiero jak będzie zielone, to nie Londyn, Paryż czy NYC! ;) Japończycy wydają się być karni, to znaczy pozwalają sobie na małe szaleństwa, ale w granicach prawa. Jak ktoś łamie prawo, to jest spychany na margines, jako nie potrafiący dostosować się do obowiązujących reguł, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. :)



I weszli na skrzyżowanie składające się z pasów o szerokości 15m ułożonych jak gwiazda pięcioramienna. Jedni się spieszą, drudzy na luzie, trzeci strzelają selfi na środku ulicy (jak my ;).



W Japonii jak się zapomni kupić napoju, to nic nie szkodzi, co 10m są automaty z napojami. Można natrafić na niedobrą herbatę, a można też na pyszny sok winogronowy. Co ciekawe w niektórych automatach można kupić gorącą kawę w puszce, w jeszcze innych piwo, a w jeszcze innych no właśnie, o tym później. :D



Nie bez trudu odnajdujemy swoją trasę na zatłoczonym dworcu Shibuya, który jest wielkości ośmiu dworców Warszawa Centralna i zmierzamy do naszego ciasnego pokoju w hoteliku Flexstay Higashi-jujo. Jest już druga w nocy, a kolejny dzień zaczyna się bardzo wcześnie!



Muszę jeszcze zaznaczyć, że mimo tłoku, Japończycy zachowują się w komunikacji w sposób kulturalny, tzn. czekają w kolejce, aby wejść do metra/pociągu, nie pchają się (chyba, że inaczej nie pojadą, bo jest mega tłok ;), nie rozmawiają przez tel. i ogólnie nie rozmawiają w komunikacji (co jest uważane jako faux pas). Nie mówię już o jedzeniu śmierdzącego kebaba! :D Zresztą kulturę Japończyków widać na każdym kroku. Jak już wróciłem do PL, robiąc zakupy przypominam sobie jak było w Japonii. Tam nikt nie rzuca sklejoną reklamówką w sklepie, z wyrazem twarzy - sam sobie Pan zapakuj, mam to gdzieś! ;) W Japonii nie dość, że niepytani zawsze ładnie zapakują, przeliczą resztę i dadzą do ręki, to jeszcze się ukłonią, podziękują i uśmiechną, chociaż nie znają w ogóle angielskiego. Niby taka mała rzecz, a jednak.



Następnego dnia wstajemy rano, o godz. 7:30 jesteśmy juz na targu rybnym Tsukij.







Ruch na tym targu jest obłędny, nie tylko duży. Ledwo udaje nam się przejść, aby nas nie przejechali tymi śmiesznymi samochodzikami.



Do środka niestety nie pozwalają nam wejść, o czym informuje ochroniarz i sklepikarze.



Obserwujemy ten kocioł z boku. Miejsce, gdzie tuńczyk zamienia się w Sashimi jest głośne, gwarne, praca naprawdę wre, nie ma ani sekundy do stracenia!



Śmieszne samochodziki składają się z "beczki", na której jest kierownica, stojącego miejsca dla kierowcy i plandeki. Są mega skrętne i dość szybkie.





Jesteśmy w dzielnicy portowej, idziemy się przejść po okolicy. Natrafiamy na dzielnicę biznesową, coś w stylu Canary Wharf.



Jest 8:40, ludzie zmierzają do pracy. Kojarzy mi się to tylko z Zombi walk. ;) Wrażenie potęgują te maseczki. Po co oni je noszą ? Z tego, co mi wiadomo powody są następujące: są chorzy, a pracować trzeba, nie chcą być chorzy, bo trzeba pracować, boją się zanieczyszczenia (jak już pisałem powietrze w Tokio jest lepsze, niż w Warszawie, takie świeże, morskie), dziewczyny zakładają maseczki, jak nie chce im się umalować, noszą maseczki, aby być bardziej incognito, jako element stroju. W Tokio, z widzenia, co 7 osoba nosi maseczkę, w pozostałych częściach kraju dużo rzadziej.





Ciąg dalszy w kolejnej części. Trip to Japan- Part.4 Long walk and night life Tokio

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

dommann 9 czerwca 2015 15:55 Odpowiedz
z ta kultura sie zgodze :) po pobycie w japonii ciezko sie przestawic ;). Ps. Bardzo fajna relacja, a ja jak sie zbiore moze uda mi sie zrobic relacje osaki, kyoto i kobe. Pozdrawiam
pado 16 czerwca 2015 13:56 Odpowiedz
Japonia nie jest droga! Zachęcam do odwiedzenia tego kraju... jeszcze przy tylu promocjach na loty (od 1500PLN) to już w ogóle nie ma o czy mówić...
monika-stepien 17 czerwca 2015 09:52 Odpowiedz
Super relacja, a jak wyglądaja koszty na miejscu ?
michel69 17 czerwca 2015 17:03 Odpowiedz
monika-stepienSuper relacja, a jak wyglądaja koszty na miejscu ?
Mieszkanie - w Tokio wynająłem hotel za 200zł/noc/2os. Pokój był mega mały, ale dużo czasu w nim nie spędzaliśmy. Pewnie można znaleźć coś taniej na airbnb, albo np. mieszkać u kogoś - takie opcje też widziałem. Transport - zależy, czy chcemy dużo podróżować po Japonii, jak tak to polecam Japan Rail Pass za 1400zł/2 tygodnie, ale można jeździć pociągami do woli, po Tokio też. Jak nie mamy JRP, to bilet na metro po Tokio kosztuje 45zł/3 dni, a pociąg Tokio - Kyoto 240zl. Jedzenie - najtańsze w barach 20-40zł z napojem/os., sushi od 50zł na os., piwo w knajpie 15zł, w sklepie 8zl, woda mineralna 1,5l - 5zł, jogurt 8zł, chleb tostowy 10zł, knapka onigiri - 8zł, mały hamburger 8zł. Wstępy np. Tokio Sky tree 60zł, Tokio Tower 40zł, światynie przeważnie za darmo, jak płatne to ok 30zł, muzea ok 30zł, owoce mega drogie - melon 200zł, awokado 50zł! :D, coś jeszcze Cie interesuje ? :)